"Syberiada" - 21.01.2006

ieliśmy iść szlakiem "Kalendarza", ale druh na zbiórce przed dworcem zmienił nagle decyzję. Spowodowane to było niekorzystną pogodą. Nie wszyscy byli sprzętowo, przygotowani na tę trudną trasę. Tak więc 21 stycznia 2006 roku cała 28 wsiadła do busa, który raźno ruszył do zmarzniętych smoków. Świeżo spadły śnieg pokrywał wszystko. Po drodze zabraliśmy "Spetznaza", a taryfą dogonił nas "Xaribo".
Nad jeziorem Martwym byliśmy zupełnie sami. Było zimno, więc po sprawdzeniu kto jest, a kogo nie ma druh ruszył zachodnim brzegiem jeziora. Brnęliśmy w śniegu wspinając się na wzgórze 181,5 - najwyższe w okolicy. Pomimo zimna, gruba warstwa śniegu sprawiała nam dużą frajdę. Szczególnie podobały nam się zejścia. Śnieg był tak suchy, że nie było mowy o przemoczeniu spodni czy butów. Marsz rozgrzewał nas, krótkie odpoczynki natychmiast przypominały o tym, że w takich warunkach tylko ruch wygra z mrozem.
Większość trasy szliśmy gęsiego, jak zimowa karawana. Gdy doszliśmy do jeziora Goplanica druh poprowadził nas jego skrajem, tuż przy brzegu. Lód był solidny. Na tymże jeziorze zaznaczyliśmy naszą obecność tworząc na jego powierzchni nazwę naszej uczelni. Potem już wyjeżdżona, oblodzona, lekko śniegiem przysypana droga doprowadziła nas do Elbląga. Nie obyło się bez upadków. Na szczęście skończyło się tylko na lekkich obiciach, a każdej niesamowitej figurze wywracającego się "łyżwiarza" towarzyszył uśmiech "Włóczybutów".