Tolkmicko - Milejewo 18.11.2000

sobotę 18 listopada od rana było pochmurnie. W powietrzu dużo wilgoci, chłodno. Około 930 wysiedliśmy w Tolkmicku z pociągu. "Obowiązkowe" zakupy i w drogę. Po pokonaniu przeszkody wodnej, paru wzniesień w bukowym lesie, wdrapaliśmy się na Wały Tolkmita. Miejsce to przed wieloma wiekami tętniło życiem. Tu bowiem znajdowało się ziemne, pruskie grodzisko założone i rządzone przez Hoggosa, a potem jego córkę Mitę. Wówczas to grodzisko zwano Tolko. Po tej pruskiej siedzibie pozostały duże, ziemne wały, z widocznymi przerwami, w których onegdaj były bramy. Krótki postój na pierwszy posiłek, wysłuchanie legendy o córach Hoggosa i dalszy marsz w nieznane. Droga prowadziła leśnymi drogami, rozmokłymi, błotnistymi. Ale były też lepsze odcinki, na których mogliśmy się przyjrzeć naszym ubłoconym butom. Pomimo tej sennej pogody, okraszonej od czasu do czasu drobnym deszczem, humory nam dopisywały i szybkim tempem zbliżaliśmy się do celu naszej wędrówku - Milejewa. Po wyjściu z lasu, zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscu, w którym rok temu Iza miała fizyczne i psychiczne załamanie. W tym roku, po tej samej trasie wyglądała jak nowonarodzona. No cóż, rajdy, wyjazd w góry, zro biły swoje. Ogrodniki minęlismy błyskawicznie, bowiem pewien agent doniósł nam nam, że za pół godziny mamy autobus z Milejewa do Elbląga. Nie czekaliśmy długo. Kilka minut po godzinie 13-tej zandjechał "PKS" z dużą kartką za szybą: Bilety zniżkowe dla studentów - 50%.