Wokół Druzna i Wysoczyzny 13.11.2010r.
eszcze nie tak dawno, idąc z Chruściela do Elbląga, pokonywaliśmy trasę 150 imprezy naszej sekcji, a tu już za nami 200.
Tym razem druh wymyślił coś nowego. Około 190 kilometrów przejechaliśmy autobusem a kilka ostatnich zaliczyliśmy "z buta".
Po deszczowych dniach dopisała nam pogoda. 13 listopada 2010 roku było słonecznie i wietrznie.
Zamysłem szefa było zakreślić autokarem koło, wokół tras większości odbytych do tej pory imprez sekcji.
Ruszyliśmy z Elbląga na południe i już po kilku kilometrach zatrzymaliśmy się w Raczkach Elbląskich.
Kilkanaście minut spędziliśmy na depresji, w najniższym w Polsce miejscu - 1,8m p.p.m.
Była z nami "Depreska", która właśnie tu, kilka lat temu otrzymała swój pseudonim.
alej trasa wiodła przez Zwierzno, Balewo, Wiśniewo, Nowe i Stare Dolno do Świętego Gaju.
Przez okna autobusu oglądaliśmy tę starą wieś, w pobliżu której męczeńską śmiercią zginął Święty Wojciech.
Mijając Kwietniewo i Rychliki dojechaliśmy do Jelonek. Około godziny spędziliśmy na pochylni.
Podziwialiśmy pomysłowość inżyniera, który pomógł statkom, "suchą nogą" pokonać różnicę poziomu wody w Kanale Elbląskim.
Starsze "Super Włóczybuty" musiały koniecznie wszystkiego dotknąć i wszędzie wejść.
To inżynierowie i informatycy, więc nie ma się czemu dziwić.
Młodzież była bardziej powściągliwa, kobitki również.
iędzy Pasłękiem a Pieniężnem autobus rozbrzmiewał śpiewem.
Druh chwycił w garść gitarę i wraz ze starymi piechurami odświeżał stare piosenki.
Nawet się nie spostrzegliśmy jak minęliśmy Ornetę.
Kiedyś byliśmy już w muzeum misyjnym Księży Werbistów w Pieniężnie. Niewiele się zmieniło.
Ciekawe eksponaty z całego świata wprowadziły nas w atmosferę życia różnych plemion, szczepów i narodów.
Ileż można by było zaoszczędzić skóry, gdyby nasze dziewczęta miały takie małe stópki jak dawniejsze Japonki!
Ile dziwnych rytuałów było i jest do dzisiejszego dnia w odległych zakątkach naszej planety.
Warto tu wpaść i szybko zwiedzić prawie cały świat.
nużeni bezruchem dojechaliśmy do miejsca gdzie rzeka Bauda przecina szosę Braniewo - Frombork.
Wyskoczyliśmy z pojazdu w małym kompleksie leśnym z Bunkrową Górką.
Rozproszyliśmy się w poszukiwaniu powojennych bunkrów i ziemnych umocnień.
Jest tam tego trochę i to w niezłym stanie. Z powodu pośpiechu nie odnaleźliśmy jednak najlepiej zachowanego bunkra z metalową kopułą.
Znajdziemy go innym razem. Zostało nam do przejechania dwadzieścia parę kilometrów do Elbląskiej Dąbrowy.
Tam czekała na nas Marianna z Marianem i razem z nimi pokonaliśmy kilka ostatnich kilometrów przez Bażantarnię.
Było fajnie. Każdy z uczestników tego rajdu, na pamiątkę 200 imprezy "Włóczybutów", odszedł do domu z pamiątkowym znaczkiem.