Pogrodzie - Elbląg 27/28.04.2001
i Huta Żuławska - Elbląg 18/19.05.2001
Jajecznicada I i Jajecznicada II
dnia 27 na 28 kwietnia i z dnia 18 na 19 maja 2001 odbyły się dwa bliźniacze rajdy o kryptonimie "Jajecznicada". Drugi rajd odbył się na wyraźną prośbę studentów.
To był niezły wycisk...
Z autobusu, który zatrzymał się w Pogrodziu, wysiadło ponad 30 osób należących do sekcji turystycznej PWSZ w Elblągu. W tej licznej grupie znajdowali się również sympatycy sekcji, osoby towarzyszące i ciekawscy. Była godzina 2150. Ciemno i chłodno. Okazało się wkrótce, że przezorni studęci pamiętali o wszystkim, tylko nie o latarkach. Mieliśmy ich w sumie 4. Trasa prowadziła polnymi drogami najeżonymi kałużami. Co chwila słychać było plusk i cichy krzyk rozpaczy, co oznaczało, że ktoś wpadł po ciemku w wodną minę. Mimo tego humory prawie wszystkim dopisywały. "Babcie" z edukacji bez przerwy śpiewały. Około godziny 2315 doszliśmy do Przybyłowa. Trochę mocnego światła z wiejskich latarni dało nam odczuć, że gdzieś jest cywilizacja. Przez następne dwie godziny pokonywaliśmy trasę w milczeniu. Uwagę musieliśmy skupić na niewidocznej nawierzchni drogi. Szczególnie dał nam się we znaki odcinek przed Ogrodnikami. Ci co szli dalej od światła latarek nie mieli szans. Czekała ich pewna kąpiel. Dopiero od Ogrodników suchy asfalt doprowadził nas do pola biwakowego w Jeleniej Dolinie. Tu praca poszła sprawnie. Mężczyźni zbierali chrust a kobiety...
Wkrótce można było ogrzać się przy ognisku. Wyciągnęliśmy nasze zapasy. Dziewczęta kroiły cebulę a na dużej patelni skwierczał już olej. Do przyrumienionej cebulki wlaliśmy przyniesione w słoikach jajka. Po kilku minutach nad pobliskim jeziorem Martwym unosił się zapach jajecznicy. Kładliśmy ją bezpośrednio na chleb. Zawartość pierwszej patelni znikła momentalnie i trzeba było jeszcze dwukrotnie dosmażyć jaj. Pojawiły się kiełbaski, jabłka i grzanki. Nie wszyscy chcieli iść dalej. Zniewoliło ich ciepło ogniska. Ale czas naglił. Niektórzy mieli o brzasku pociąg a do dworca w Elblągu było jeszcze około 15 kilometrów.
Jelenią Dolinę opuściliśmy kwadrans przed trzecią. Droga prowadziła cały czas asfaltem. Grupa rozciągnęła się na kilka kilometrów. Każdy szedł swoim tempem. Pierwsi byli w Elblągu o 445.
Być może byliśmy jedyną grupą studencką w Polsce spędzająca tę noc, w ten sposób. Może należało siedzieć w domu? Myślę jednak, że odobina szaleństwa nikomu nie zaszkodzi i na pewno nie jeden z nocnych włóczęgów będzie mile wspominał "Jajecznicadę" i wykorzysta ten pomysł w swoim dorosłym życiu.