Nad Druzno - 09.04.2011r.



iatr, wiatr, wiatr! Jeszcze kilka godzin po rajdzie świstało nam w uszach. To była największa uciążliwość tej wędrówki. Ci, co nie wzięli czegoś na głowę, męczyli się aż do Elbląga, bowiem droga wiodła cały czas odkrytym terenem.
Wysiedliśmy w Krzewsku i od razu udaliśmy się na wał rzeki Balewki. Droga, wyłożona betonowymi płytami, była nam towarzyszką przez kilka kilometrów. Pochmurne niebo od czasu do czasu spuszczało na nas zabłąkane, pojedyncze krople deszczu.
Do punktu widokowego, zbudowanego na końcu grobli, wiodła ścieżka wijąca się wśród gęstych zarośli. Tu trochę mniej wiało. Widok na Druzno był wspaniały. Ptaki pochowały się w trzcinach i tylko te większe zmagały się z wiatrem. Druh przez lornetkę wypatrzył Bielika szybującego nad wzburzonym jeziorem. To wspaniałe ptaszysko.
Po powrocie na "betonówkę" udaliśmy się do małej przystani Węgle. Tu niegdyś była słynna karczma, do której zaglądali przepływający przez jezioro rybacy i przejezdni. Zza chmur wyszło słońce i z małymi przerwami do końca rajdu oświetlało nam drogę. Twarde podłoże dawało nam się coraz bardziej we znaki. Druh nie planował ogniska ze względu na brak chrustu i otwarty teren. Walcząc z wiatrem dotarliśmy do głównej szosy w miejscowości Tropy Elbląskie. Jeszcze tylko "skok" przez Tynę i zielonymi wałami tejże rzeki podążaliśmy w kierunku widocznego Elbląga. Grupa nasza pomniejszyła się o kilka osób, które z szosy wezwały "pomoc" drogową. Do Elbląga weszliśmy od osiedla "Zatorze". Trochę emocji dostarczył nam most kolejowy, przez który w pośpiechu przeszliśmy nad Kanałem Elbląskim.