Wietrzna "Złota Wyspa". 15.03.2014r.





ym razem nie zważaliśmy na pogodę i udaliśmy się na "Złotą Wyspę". Tam, oprócz trzcin, przywitał nas wiatr.
Druh chciał dotrzeć do latarni "Andzi" pólnocno-zachodnim brzegiem wyspy, ale po kilkuset metrach napotkaliśmy na bardzo podmokły grunt i musieliśmy przejść na wschodni brzeg, ciągnący się wzdłuż rzeki Elbląg.
Na wyspie były wyraźne ślady po trzcinowych żniwach. Szliśmy taką szeroką, wyciętą "autostradą". Gdzieniegdzie leżały powiązane snopki trzcin. Im głębiej wchodziliśmy w wyspę, tym bardziej nasilał się wiatr. Swoje apogeum osiągnął na północnym czubku "Złotej Wyspy". Wiało rzeczywiście mocno i niektórzy porównywali siłę podmuchów z wichrem na Połoninie Caryńskiej. Druh tylko uśmiechał się pod nosem. Gdzie tam tym podmuchom do górskiej wichury.
Przy cyplu była przycumowana pogłębiarka. Co roku o tej porze tor wodny jest pogłębiany przed wiosenno-letnim sezonem. Przy latarni krótki popas, ciepła herbata i coś na ząb. Zamocowany do tyki sekcyjny proporzec wytrzymał tylko przez pół godziny. Potem druh go odwiązał, bowiem okalający sznur oderwał się od płachty.
Za każdym razem jest tu inaczej. Teraz było pochmurno, momentami padał deszcz, potem drobny grad, jednak bez względu na pogodę zawsze chętnie, raz w roku, tu wracamy.