Nocny marsz wzdłuż Srebrnego Potoku 18.01.2002

odatkowy, wieczorno - nocny rajd sekcji turystycznej odbył się 18 stycznia, w piątek. Było już bardzo ciemno kiedy wysiadaliśmy z autobusu w Milejewie. Zaplanowana przez Druha trasa wydawała się banalnie prosta. Wystarczyło tylko iść wzdłuż strumienia o nazwie "Srebrny Potok" w kierunku Elbląga. Owa struga wypływa z Milejewskiego jeziora i trudno było wypatrzeć jej początek spod grubej warstwy śniegu. Jezioro też było gdzieś w pobliżu, zamarznięte, otulone białą pierzyną, tak zamaskowane, że grupa 21 wędrowców nie wiedząc o tym przeszła prawdopodobnie po nim suchą stopą. Mróz i gruba warstwa zbitego śniegu ułatwiała marsz przez pola i bezdroża. Strumień mieliśmy raz po lewej, raz po prawej stronie a przeprawy przez niego urozmaicały nam wędrówkę. Gdy doszliśmy do lasu zabawa się skończyła. Zaczęły się jary, osypiska i mniejsze strumienie. Przeprawy były trudniejsze, a strome podejścia i zejścia, wkrótce dały się nam we znaki. Dużo emocji przysporzyło nam przejście po grubym, przewalonym pniu drzewa, leżącym kilka metrów nad dnem potoku. Technika pokonania tej przeszkody była sprawą naprawdę indywidualną. Wielokrotnie śnieg załamywał się pod nami i wielu z nas poczuło mokre dno strumienia. W końcu ciszę przerwał głośny, rozpaczliwy krzyk Julka: Gdzie ja jestem, gdzie są drogi? Przecież ja to mam zagwarantowane w konstytucji! Było sporo śmiechu i tłumionych narzekań. W końcu stromy zjazd na tyłkach zakończył się na drzewie z tabliczką - "Stagniewski Potok". Tu spotykają się w samym sercu Bażantarni dwa duże strumienie. Do czerwonego szlaku było około 300 metrów. Miało być jeszcze ognisko, ale zdecydowana większość miała już wszystkiego dosyć. Mokrzy, ale w dobrych nastrojach przez następne 40 minut pokonywaliśmy krętą ścieżkę czerwonego szlaku. Większość zdążyła jeszcze na ostatni tramwaj, który o godzinie 2208 rozwiózł twardzieli do ciepłych domów.