Kadyny - Jelenia Dolina - Elbląg 20.04.2002

tego rajdu, poza przepiękną trasą, należało zapamiętać trzy rzeczy. Pierwsza z nich to stary, kilkusetletni dąb Bażyńskiego w Kadynach. Potężne drzewo z pustym, wielkości małego pokoju, pniem robiło wrażenie. Bez liści wyglądało niezgrabnie i ukazywało wszystkie swoje wiekowe blizny. Następną godną uwagi rzeczą był klasztor. Dostaliśmy się do niego pokonując ponad sto stopni. Na wzgórzu, jeszcze kilkanaście lat temu znajdowały się tylko ruiny. Dzięki charyźmie ojca franciszkanina dzisiaj jest piękny klasztor z przybudówką. Ojciec własnoręcznie, z pomocą życzliwych ludzi, przez wiele lat w pocie czoła, o każdej porze roku, cegła po cegle wznosił budowlę. Jako ciekawostkę trzeba dodać, że ów ksiądz cały rok chodzi boso w sandałach budząc podziw i zimne dreszcze u napotkanych ludzi. Gdy już oddaliliśmy się od Kadyn, podczas wspinaczki pod kolejną górę, ktoś nie opacznie odwrócił się do tyłu i zwrócił naszą uwagę na olbrzymią, piaszczystą skarpę. Druhowi nie trzeba było podpowiadać. Trasa marszu została natychmiast zmieniona i po kilkunastu minutach cała 16 zdobywała ścianę z piachu. Szczególnie ciężko oddychały dziewczęta, które zsuwały się co chwila z powrotem w dół. Nogi bolały i piach można było znaleźć wszędzie. Tak rozgrzani i wytrenowani bez większych już przeszkód dotarliśmy do Elbląga.