Wyprawa na wyspę na jeziorze Pierzchalskim 14/15.06.2002

ylko 16 osób wybrało się na ostatni w tym roku akademickim nocny rajd. Początek marszu był w Chruścielu, do którego dojechaliśmy pociągiem. Przez 3 kilometry szliśmy asfaltem. Potem zeszliśmy na czerwony szlak, który prowadził zachodnim brzegiem Jeziora Pierzchalskiego. Nastroje były wesołe. Jedna rzecz nie dawała studentom spokoju - duży plecak druha. Padły pytania, na które druh spokojnie odpowiedział, że nad ranem mieliśmy przechodzić przez wieś Stare Siedliska i on musi oddać znajomemu pożyczony wcześniej sprzęt turystyczny. Ta odpowiedź wystarczyła i wszystko wróciło do normy. Zapadł zmrok, potem nastała noc, a końca wędrówki nie było widać. Studenci zaczęli się dopominać o ognisko. Miejsce wybrane przez druha było już blisko. Trzeba było tylko zejść z zalesionej skarpy nad jezioro, przejść po bagnistym terenie kilkaset metrów i już byliśmy na miejscu. Wyglądało dziwnie. Studenci zaczęli zbierać chrust na co druh powiedział, że ogień rozpalimy tam. Wskazał ręką na wyspę. Pomimo ciemnej nocy zdumione i wykrzywione oblicza studentów były aż nadto widoczne. Druh spokojnie wyjął z plecaka ponton i linkę. Tajemnica plecaka prysła w jednym momencie. Z niedowierzaniem i ze strachem studenci dwójkami przepływali się na wyspę. Nie wszyscy dali się przekonać i po godzinie po obu stronach przeprawy płonęły ogniska. Wrażeń było co niemiara. Dopiero kiedy się porządnie rozwidniło nastąpił odwrót. Ponton znowu kursował od brzegu do brzegu i wkrótce ruszyliśmy w powrotną drogę. Z Kurowa Braniewskiego mieliśmy powrotny pociąg do Elbląga. W oczekiwaniu na przyjazd większość się zdrzemnęła śniąc o prysznicu i ciepłym łóżku.