Pieniężno - Kurowo Braniewskie 14-15.06.2003

Noc pod chmurką

statnim, dodatkowym rajdem naszej sekcji była dwudniowa wędrówka 14 i 15 czerwca 2003 roku. Na dworcu PKS w Elblągu stawili się najwytrwalsi turyści. Nie było nas dużo, część ponoć zaspała, ich sprawa, ale stracili piękną przygodę, która pozostanie nam na długo w pamięci. Najpierw autobus dowiózł nas do Braniewa, a potem pociąg do Pieniężna.
Z Pieniężna, po około 2 kilometrach marszu dotarliśmy do klasztoru ojców Werbistów i zwiedziliśmy bardzo ciekawe muzeum misyjne, w którym zgromadzone zostały pamiątki z misji księży w różnych krajach. Najbardziej w pamięci utkwiły nam dwunastocentymetrowe buty japońskich kobiet, którym jeszcze na początku XX wieku, jak były małymi dziewczynkami, obwiązywano stopy mocno bandażami. Przez taki "opatrunek" stopy im nie rosły i strasznie się zniekształcały. Takie małe stopki ukryte w pięknych bucikach uważano w Japonii za szczyt elegancji i oznakę dobrego urodzenia. Miny naszych dziewcząt były wyraźnie zdegustowane tamtejszą modą.
Po wrażeniach etnograficznych nastał czas na wysiłek. Plecaki na garby i ruszyliśmy na zachód. Włóczyliśmy się prawie przez cały czas polnymi drogami, ścieżkami. Mijaliśmy kolejno Kajmity, Brzostki, Długobór i Robuzy aż naszą trasę przecięła rzeka Pasłęka. Pogoda była piękna, więc przeprawiliśmy się przez nią wpław. Było trochę śmiechu i ciekawych sytuacji. Na wpół rozebrani szybko uporaliśmy się z tą przeszkodą. Rzeka miała niski stan wody i wyglądała bardzo malowniczo. Spędziliśmy nad nią sporo czasu brodząc boso przy jej brzegach. W Ławkach odpoczęliśmy przy wiejskim sklepie. Tu legł w gruzach jeden z celów naszej wędrówki - przeprawa na wyspę na jeziorze Pierzchalskim. Od tubylców dowiedzieliśmy się, że wyspa od niedawna jest rezerwatem ścisłym, a jako turyści-ekolodzy musieliśmy odpowiednio się zachować. Druh nawet nie mrugnął okiem na to, że przez blisko 30 kilometrów niósł w plecaku ponton i mnóstwo innych rzeczy potrzebnych do przeprawy. Na pocieszenie pozostał nam nocleg pod gołym niebem, a właściwie pod, na wszelki wypadek rozpiętą, plandeką. Całą noc paliło się ognisko i każdy pichcił coś dla siebie. Około drugiej godziny w nocy las wraz z nami usnął. Nad ranem nic takiego się już nie działo. Zwijanie obozu, karimat, śpiworów, maskowanie miejsca biwakowania i w drogę. Do Kurowa Braniewskiego, z którego miał nas zabrać pociąg, pozostało jeszcze kilka dobrych kilometrów. Trzeba było narzucić tempo. Weszliśmy na peron równocześnie z przyjazdem pociągu. I to już koniec. Z pomysłami wędrówek na następny rok akademicki rozstaliśmy się na dworcu PKP w Elblągu, życząc sobie wesołych wakacji.
Niektórzy z nas spotkają się wkrótce, już w lipcu, na trasie obozu wędrownego po naszych pięknych górach, a potem w sierpniu na równie pięknej Suwalszczyźnie.

Wszystkim polskim studentom-turystom, wielu ciężkich wędrówek i wspaniałych przeżyć w czasie tych wakacji życzy opiekun Sekcji Turystyki i Marszów na Orientację AZS PWSZ w Elblągu - hm Bielik HR (DRUH).